czwartek, 27 września 2012

Rozdział V

Wróciłam do domu o 16:00, więc szybko pobiegłam do łazienki wziąć długą i odprężajacą kąpiel. Zapragnęłam pierwszy raz zrobić się na bóstwo, więc dzień wcześniej kupiłam sobie śliczną sukienkę. O 17:00 wyszłam z wanny i skierowałam się do mojego pokoju. Nabalsamowałam ciało i wysuszyłam włosy, które po podkręceniu wygladały TAK. Po chwili zabrałam się za makijaż. Postanowiłam zadzwonić po kosmetyczkę, bo jakbym sama zaczęła się malować, to by doszło do jakiejś katastrofy. Przyjechała po pół godzinie. Godzinkę zajęło jej zrobienie mnie na bóstwo. Mój makijaż wyglądał TAK. Miałam pół godziny do przyjazdu Williama, więc zaczęłam się ubierać. Przyznam sama, że w tym ZESTAWIE wyglądałam rewelacyjnie. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, kiedy otworzyłam zobaczyłam przystonego Williama.
- Pięknie wyglądasz!- powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Dzięki, ty też!- powiedziałam i weszliśmy do jego samochodu. Po pół godzinie byliśmy na miejscu.
Oczami Zayna:
Musiałem iść na impreze z ALICE, była ładną dziewczyną, ale w niczym nie dorównywała Krasce, w sumie to żadna dziewczyna w tej szkole nie dorównywała Krasce... Siedziałem przy barze z Alice, lecz nagle na sale weszła Ania. Wyglądała po prostu przepięknie. Nigdy nie widziałem jej w takim wydaniu. Gapiłem się na nią jak głupi, aż Alice mnie szturchnęła i krzyknęła:
- Musisz się tak na nią gapić?
- Ja się na nikogo nie patrze, przecież!
- Jak to nie? Przecież widzę!- wydarła się
- Nie dramatyzuj!- powiedziałem
Po chwili zauważyłem, że Kraska pije sobie drinka z tym palantem. Byłem o nią trochę zazdrosny. Po dziesięciu minutach Alice nalegała, żebym z nią zatańczył, więc się zgodziłem. Akurat leciała piosenka Breathe Carolina- "Blackout",  za którą nie przepadałem. Po jakiejś godzinie podszedłem do Ani, która była już pijana. Śmiałem się w myślach, bo ona upiła się dwoma drinkami.
- Cześć! Pierwszy raz się "jako tako" ubrałaś!- powiedziałem
- A ty nadal wyglądasz jak pedał!- rzuciła od niechcenia
- A gdzie twój belmondo?
- Poszedł się przewietrzyć!- powiedziała
- Bez ciebie? Dziwne!
- A gdzie twoja lalunia?- zapytała
- W łazience! Widzę  że jesteś o nią zazdrosna!- powiedziałem z uśmiechem na twarzy
- Chciałbyś! Ona nie dorasta mi do pięt!- krzyknęła
- Muszę ci coś powiedzieć!- oznajmiłem
- No to mów!
- Nie tutaj! Chodźmy gdzieś gdzie będzie ciszej!- powiedziałem i Ania wstała chwiejąc się na nogach
- Pójdę z tobą pod jednym warunkiem!- powiedziała
- Jakim?
- Zatańcz ze mną!- krzyknęła potykając się o coś. Po chwili znaleźliśmy się na parkiecie, leciała wolna piosenka, nagle usłyszeliśmy głos Dj'a:
- Tą piosenkę dedykuję wszystkim zakochanym! Panowie, przytulcie mocno swoje partnerki i zatańczcie tak jakby to był wasz ostatni wspólny taniec!
Po tych słowach spojrzałem w oczy Ani i tak jak chciał Dj mocno przyciągnąłem do sibie Kraseczkę. Czułem, że chciała się wyrwać, lecz po alkoholu nie miała tak dużo siły jak zwykle. Tańczyliśmy do tej pory, aż piosenka się skończyła.
- To co? Idziemy?- zapytała, ja tylko wziąłem kurtkę i wyszliśmy przed budynek. Nikogo tam nie było. Zaprowadziłem ją do tunelu, tak żeby nikt nas nie widział.- Co chciałeś mi powiedzieć? Mów szybko, bo zimno mi się robi!- po tych słowach namiętnie ją pocałowałem. Na początku próbowała mi się wyrwać, lecz z czasem sama odwzajemniała pocałunek. To było coś niesamowitego! Pierwszy raz dziewczyna podnieciła mnie samym pocałunkiem. Miałem ochotę na więcej.
- Jedziemy do mnie?- zapytałem, na co Ania jedynie kiwnęła potwierdzająco. Szybko zadzwoniłem po taxówkę, przyjechała po pięciu minutach. W drodze do mojego domu całowaliśmy się dosłownie bez przerwy.
Oczami Ani:
Rano kiedy się obudziłam, bardzo bolała mnie głowa. Gdy rozejżałam się po pokoju zauważyłam, że nie jestem u siebie. Byłam w samej bieliźnie. Obok mnie leżał Malik, na ten widok krzyknęłam ze strachu i ze zdziwienia
- Co się stało?- zapytał zaspany
- Co ja tu robię? Czy my...?- nie byłam w stanie dokończyć.
- Nic nie pamiętasz?- zapytał
- Nie! Czy do czegoś pomiędzy nami doszło?- krzyknęłam przerażona
- Naszczęście nie! Obydwoje byliśmy pijani i nie wiedzieliśmy co robimy! Taxówką przyjechaliśmy do mnie, lecz kiedy miałem cię już rozbierać to zauważyłem, że sobie smacznie śpisz!- powiedział, na co mi ulżyło
- A dlaczego jestem w samej bieliźnie?- zapytałam
- To akurat sprawka Nialla! Powiedział, że nie możesz spać w sukience, bo ją zniszczysz i dlatego cię rozebrał!- powiedział
- Malik coś mi tu nie gra!- powiedziałam podejżliwie
- Ale o co ci chodzi?- zapytał
- Jeżeli ty byłeś tak bardzo pijany, to dla czego wszystko pamiętasz?- zapytałam, na co Malik zaczął się jedynie śmiać- O ty zboczeńcu! Chciałeś mnie przelecieć! Nie byłeś wcale pijany!- krzyknęłam i zaczęłam bić go poduszką. Zayn po chwili złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie po czym mnie namiętnie pocałował. Po chwili jednak mu się wyrwałam.
- Świetnie całujesz!- powiedział
- Amerykę odkryłeś!
- A może dokończymy to co mieliśmy zrobić wczoraj?- zapytał poruszając rytmicznie brwiami.
- Malik! Ogarnij się!- krzyknęłam i próbowałam wstać, lecz ken mi to uniemożliwił.- Zayn, kurwa! Zostaw mnie! Muszę iść!
- Ciekawe jak wytłumaczysz swoje zniknięcie Williamowi?- powiedział wrednie
- To nie jest już twoja sprawa!- krzyknęłam i poszłam ogarnąć się do łazienki. Musiałam wziąć zimny prysznic, żeby mama nie zobaczyła mnie w takim stanie. Po dwudziestu minutach wyszłam z łazienki w samym ręczniku. Myślałam, że nie będzie tam już Malika
- Ładniej by ci było bez tego ręcznika!- powiedział
- Nie fantazjuj tyle chłopcze, bo ci mały stanie!- powiedziałam
- Od wczoraj już mi stoi! Chcesz zobaczyć?
- No pewnie, ale najpierw musisz przynieść lupę!- powiedziałam, wzięłam swoją sukienkę i wróciłam do łazienki. Wyszłam z niej po pięciu minutach, lekko pomalowana i uczesana w niedbały koczek.
- Może dam ci jakieś moje dresy, a nie będziesz w sukience łaziła!- zaproponował
- Uhm jasne! Dopiero bym miała piekło w domu, że na noc u chłopaka zostaje!- powiedziałam
- Ale przecież masz już 18 lat!- krzyknął
- Dla mojej mamy, to i tak jest za mało!- powiedziałam- Dobra ja lecę frajerze!
- Zostań na śniadaniu! Czuję, że któryś z chłopaków robi coś na śniadanie!- powiedział
- Zostanę, ale tylko dlatego że jestem bardzo głodna!- krzyknęłam
Po chwili byliśmy już w kuchni. Ten w loczkach robił naleśniki.
- Wstały w końcu moje gołąbeczki i się nawet nie pozabijały?- krzyknął
- Rób szybko te naleśniki, bo głodna jestem!- powiedziałam
- Nie poganiaj mnie! A tak wgl. to ja jestem Harry!
- A ja Ania!- powiedziałam
- Tak wiem, bo Zayn codziennie gada: "Ania to, Ania tamto!"
- No chyba nie!- wtrącił Malik
- Ja mam takie pytanie!- powiedziałam
- Wal śmiało!- powiedział Harry
- Gdzie jest ten śliczny blondyn?- zapytałam
- Niall? Pewnie jeszcze śpi w swoim pokoju! Jak chcesz to możesz go obudzić! Wystarczy, że powiesz słowo "śniadanie"!- powiedział loczek
- On ma dziewczynę?!- rzuciłam jak głupia
- A co zainteresowana? Zapomniałaś że masz chłopaka?- krzyknął zbulwersowany Malik
- Tak tylko pytam! To ma, czy nie?
- Na twoje szczęście nie ma!- powiedział Harry
- To ja idę go obudzić! Gdzie ma pokój?
- Na przeciwko pokoju Zayna!- odpowiedział posłusznie Harry
Po chwili byłam już w pokoju Nialla. Smacznie i słodziutko sobie spał. Pokój miał śliczny, lecz zagracony różnymi rzeczami. Postanowiłam go obudzić bardzo romantycznie, a mianowicie pocałowałam go w jego malinowe usteczka. Widziałam w drzwiach Zayna i jeszcze dwóch chłopaków. Gdy go pocałowałam blondasek zerwał się z łóżka
- O boże! Ale mnie przestraszyłaś! Co ty tu robisz?- krzyknął, a ja siedziałam koło niego wpatrzona w jego "przyjaciela"
- Ty zawsze śpisz nago?- zapytałam, po czym zawstydzony Niall zakrył go kołdrą.
- Zawsze!- odpowiedział i mnie pocałował
- Dobra koniec tego dobrego!- krzyknął Zayn i nas rozdzielił- Marsz na śniadanie!
- No idźcie, idźcie na śniadanie! Ja z Niallem zostaniemy!- powiedziałam
- Czy ty Malik powiedziałeś "śniadanie"?- zapytał blondyn
- Pyszne naleśniczki!- powiedział ken
- Sory Ania, ale ja muszę lecieć!- powiedział Niall i pobiegł w stronę kuchni
- Zdrajca!- krzyknęłam
Po śniadaniu z tymi debilami, postnowiłam iść do domu.
- Dobra frajerzy! Ja lecę!- krzyknęłam
- Odprowadzę cię!- powiedział Malik
- Wolałabym już cię dłużej nie oglądać!- krzyknęłam
- To ja ci zrobię na złość i pójdę z tobą!- powiedział i razem wyszliśmy, lecz całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Dopiero kiedy byliśmy już pod moim domem Malik powiedział:
- To widzimy się jutro w szkole?
- No niestety!- powiedziałam przewracając oczami. Chiałam już odchodzić, lecz Malik przyciągnął mnie do siebie i próbował pocałować, lecz ja sprytnie się odsunęłam.- Gwiazdorze! To że wczoraj za dużo wypiłam i ci uległam to nie znaczy, że teraz tak będzie!-krzyknęłam i poszłam szybkim krokiem do domu, gdzie już czekała na mnie mama.
- Gdzie ty dziewczyno byłaś?- krzyknęła na przywitanie
- Byłam u koleżanki! Miałam zadzwonić, ale jakoś zapomniałam!- powiedziałam i poszłam do pokoju. Nagle usłyszałam wibrację w telefonie. Przyszła wiadomość, numer nieznany.
*Jak się czujesz? Mama nie krzyczy?*- ten ktoś napisał
* Kto pisze?*
* Twój najukochańszy wróg- Zayn*
* Skąd masz mój numer*- napisałam
* Spisałem z twojego telefonu, kochanie :**
Nie odpisywałam mu na kolejne smsy typu: " Kotku, spotkajmy się jutro w szkole w kiblu męskim" i takie tam.

3 komentarze= następny rozdział! :)

środa, 19 września 2012

Rozdział IV

Oczami Ani:
Dziś jest czwartek, czyli wielka imprezka! Jestem bardzo podekscytowana, że idę na nią z Williamem. Do szkoły spóźniłam się jakieś pół godziny. Pierwsza była biologia.
- A ty gdzie byłaś?- zapytała nauczycielka
- Po co się mnie pani wypytuje gdzie byłam? Nie może od razu pani wpisać spóźnienie, a nie robić dochodzenie?- powiedziałam wkurzona
- Nie pyskuj, tylko siadaj na miejsce!- krzyknęła
Oczami Zayna:
Kretynka usiadła w ławce przede mną. Nie wiem dlaczego, ale ucieszyłem się kiedy ją zobaczyłem. Doszedłem do wniosku, że lubię się z nią droczyć.
- No to teraz popytamy!- oznajmiła nauczycielka- Numer siedem proszę!
Na początku nie wiedziałem kto ma numer siedem, ale zorientowałem się, kiedy zauważyłem że pod tablice podchodzi Kraska. Biolożka maglowała ją ładne dwadzieścia minut, na niczym nie była w stanie ją zagiąć. Dostała piątkę z plusem za dodatkową wiedzę o układzie pokarmowym, czy coś w tym stylu.
- Kujon!- powiedziałem kiedy podchodziła do ławki
- Palant!- odpowiedziała i zrzuciła mi z ławki książki, więc kopnąłem jej krzesło, tak mocno że spadło na podłogę z ogromnym hukiem.
- Malik! Kraska! Do dyrektora! Dość mam już waszych kłótni i sprzeczek! Nie mam zamiaru poświęcać lekcji na rozwiązywanie waszych konfliktów! Marsz do pani dyrektor!- krzyknęła i odprowadziła nas do gabinetu dyrki, po czym wróciła do klasy.
- Co znowu zrobiliście?- zapytała
- On powiedział na mnie kujon, a ja na niego palant i zrzuciłam jego ksiażki, po czym on kopnął moje krzesło! I to w sumie tyle!- powiedziała psycholka
- Dlaczego nie możecie się pogodzić jak cywilizowani ludzie?- zapytała dyrka
- Może dlatego, że on nie jest cywilizowany?
- Jak wy nie możecie zachowywać się po ludzku, to ja niestety też będę taka jak wy! Poprzednia kara nie pomogła, więc dajcie mi czas na wymyślenie surowszej! A teraz wracajcie na lekcje! Tylko się po drodze nie zabijcie!- krzyknęła dyrektorka. Kiedy wyszliśmy na korytarz od razu dostałem "placka" w twarz.
- Co ty dziewczyno robisz?- krzyknąłem łapiąc ją mocno za rękę
- To za dzisiaj i za wczoraj!- powiedziała- A teraz mnie puść!
- A co boisz się, że ktoś zauważy że idziemy trzymając się za ręce? Czyżby księżniczka się czegoś bała?- powiedział cwano
- Ja się niczego nie boję!- krzyknęła
- Załóżmy się o to!- powiedziałem
- Tzn.?
- No udawajmy, że jesteśmy parą, tylko teraz jak wejdziemy do klasy! No chybaże się boisz?- zaproponowałem
- Umowa stoi! To o co się zakładamy?
- O 100 dolców!- powiedziałem
- Spoko!
Weszliśmy do klasy trzymając się za ręce, wszyscy skupili się teraz nie na lekcji, lecz na nas. Nawet nauczycielka przerwała swoją "przemowę".
- Kocham cię!- powiedziłem
- Ja ciebie bardziej!- powiedziała "moja dziewczyna" i pocałowała mnie w policzek
- A wam co?- krzyknęła biolożka
- Kotku musisz dać mi 100 dolców! Wygrałam!- krzyknęła Kraska i wtedy czar prysł
- Masz psycholko!- powiedziałem i wyjąłem z portfela stówę, po czym włożyłem jej w stanik.
- Przyjeb!- powiedziała cicho i włożyła do kieszeni moje pieniądze
- Już myślałam że cud się stał!- krzyknęła zawiedziona nauczycielka
Oczami Ani:
Po tej lekcji przyszedł czas na matmę. Ze sprawdzianu dostałam 5, a ten kretyn 1. Trochę mi się go szkoda zrobiło jak zobaczyłam jego smutną minę, ale doszłam do wniosku, że należało mu się. Po pięciu minutach przyszła pani dyrektor. Nie obchodziło mnie jaką karę tym razem wymyśli, więc nawet się nią zbytnio nie przejmowałam.
- Długo myślałam nad odpowiednią karą dla was, ta wcześniejsza mówiąc waszym językiem "nie wypaliła". Wiem, że Zayn ma problemy z matematyką, a ty Ania masz ją w jednym palcu, więc będziesz musiała uczyć Malika co najmniej dwie godziny tygodniowo, przez dwa miesiące!
- Co? Jak to? Przecież to nie jest odpowiedzilne! Ja go prędzej zabiję, niż mu coś wytłumaczę!- krzyczałam z łzami w oczach
- Ania bez dyskusji! Będziecie mieli okazję się do siebie zbliżyć!- po tych słowach Malik spojrzał się na mnie i poruszył rytmicznie brwiami przegryzając przy tym dolną wargę- Oczywiście nie mam na myśli zbliżenia fizycznego!- dodała dyrka widząc reakcję kena
- Nie ma mowy, a poza tym nie mam wystarczająco dużo czasu, żeby tracić go na takiego buraka jak on!- krzyknęłam
- To ja tu stawiam warunki, a nie ty! Jak się nie wywiążecie, to do końca roku codziennie będziecie zostawać po lekcji sprzątać szkołę!- po tym dyrektorka wyszła, a ja spojrzałam na tego kretyna z miną "Kiedyś cię zabiję!". Malik był jakoś dziwnie spokojny, pewnie ucieszył się, że będzie mieć dobre oceny z matmy. Nagle zadzwonił dzwonek na przerwę. Ucieszyłam się bardzo z tego powodu, bo w końcu mogłam zobaczyć mojego chłopaka Williama. Gdy tak się namietnie całowaliśmy, nagle usłyszałam głos tego palanta:
- Maleńka! Jutro będziesz mogła wykazać się swoją znajomością matmy! Szykuj się!- powiedział z cwaniakiem na twarzy
- Ej koleś! Nie wkurzaj mojej dziewczyny, bo zaraz ci się oberwie!- krzyknął William
- Jakoś nie za bardzo się ciebie boję!- powiedział Malik, po czym uderzył mojego kochanego w twarz z ogromną siłą. W tym momencie zaczęli się bić i to bardzo ostro. Po kilku sekundach ich rozdzieliłam. Malik się bardzo dobrze bije, nie wiedziałam, że z niego taki wojownik.
- Ania , on nie jest ciebie wart!- krzyknął Zayn i od nas odszedł. Cały dzień byłam nieobecna, bo zastanawiałam się po co Malik mi to powiedział. Nie dawało mi to spokoju, więc postanowiłam go o to zapytać.
- Zayn, o co ci chodziło mówiąc, że William nie jest mnie wart? Masz mi coś do powiedzenia? O czymś wiesz?- zapytałam
- Nie, po prostu on jest totalnym kretynem, a ty jesteś...- zawahał się
- Jaka?
- Jakby to powiedzieć...wyjątkowa- powiedział ostatnie słowo ledwo słyszalnie
- A no tak! To kolejna twoja gierka! No nieźle, nieźle!
- Jaka gierka? Nie rozumiem?- zapytał zdziwoiny
- Chcesz mnie w sobie rozkochać, lecz pominąłeś fakt, że ja cię nie lubię!- powiedziałam
- Ale ty jesteś ślepa!- krzyknął i ode mnie odszedł, a ja ciągle zastanawiałam się o co mu tak naprawdę chodzi.
 
Jest już czwarty! Mam nadzieję, że podoba wam
się moje opowiadanie!
Piąty rozdział dodam, jeżeli napiszecie mi
 co najmniej trzy komentarze!
Pozdrawiam :)
 





wtorek, 18 września 2012

Rozdział III

Oczami Ani:
Dziś obudziłam się o 7:00 i od razu wzięłam gorącą kąpiel dla odprężenia, przed widokiem tego Malika. Zrobiłam sobie lekki makijaż i ubrałam TO ( do tego oczywiście biała bokserka oaz szara i szeroka bluza z kapturem). Postanowiłam dzisiaj jechać swoim samochodem TAKIM (kocham kolor pomarańczowy). Rodzice kupili mi go na 18 urodziny, ale przede wszystkim dlatego, że dostałam się do najlepszej szkole w Londynie. Dziś pierwszy raz go zaprezentuje ludziom w mojej szkole. Kiedy podjechałam na parking ten frajer już tam był. Miał zdziwoiną minę, że to ja wysiadłam z takiego wozu.
- To twoja własność?- zapytał lekko zdziwiony
- A niby kogo?- odpowiedziałam z bulwersem
- Widzę, że rozpuszczona z ciebie dziewczynka, co chcesz to masz! Tylko szkoda, że w swoje ubrania nie inwestujesz, bo ciągle w dresach chodzisz!- powiedział z uśmieszkiem na twarzy
- Za to ciebie ciągle w rureczkach widzę!- powiedziałam
- To się nazywa styl przystojniaka!
- Nie, to się nazywa styl pedała!- powiedziałam i weszłam do szkoły. Oczywiście na wstępie wszyscy mi gadali, jak to zazdroszczą mi samochodu. Powoli zaczynało mnie to wkurzać. Nagle zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcją, którą była muzyka. Przyszła nauczycielka i od razu zaczęliśmy "rozgrzewkę strun głosowych". Po dziesięciu minutach zaczęliśmy po kolei śpiewać. Robiło się bardzo nudno, bo wszystkie dziewczyny śpiewały piosenki z repertuaru One Direction, żeby podlizać się Malikowi. Przyszła kolej na mnie.
- Ja będę orginalniejsza i nie zaśpiewam tego chłamu One Direction!- po tych słowach ken dziwnie na mnie spojrzał
Jako jedyna nie zaśpiewałąm a capella, tylko zagrałam sama na pianinie piosenkę Anny Karwan "You&Me Love Theme". Wszyscy byli pod wrażeniem mojego występu, nawet Zayn, który miał rozdziawione usta ze zdumienia. Kiedy skończyłam wszyscy zaczęli mi bić brawa, a ja przeszłam koło Malika z podniesioną dumnie głową i "pocisnęłam go z bara".
- Zayn teraz ty!- powiedziała nauczycielka
Zaczął śpiewać jakąś wolną piosenkę. Ładnie mu wyszło, ale nie chciałam mu tego dać do zrozumienia, więc cały jego występ robiłam sobie balony z gumy do żucia i nawet się na niego nie patrzyłam. Na przerwie podszedł do mnie ten frajer.
- I jak się podobał mój występ?- zapytał
- Nic nadzwyczajnego!- powiedziałam bez życia
- Dobra, dobra mów co chcesz, wiem że ci się podobało!- krzyknął- Słuchaj Ania! My tak ciągle się kłócimy, więc pomyślałem, że moglibyśmy z tym skończyć! Poszłabyś ze mną dzisiaj po lekcjach na jakiś obiad?- zapytał, a mnie zamurowało
- Człowieku, co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że jak jesteś jakimś gwiazdorkiem to od razu pójdę z tobą na jakiś zasrany obiad? Nienawidzę cię, jesteś dla mnie nikim! Zajmij się lepiej swoją fruzurą i swoimi fankami! To je możesz gdzieś zabrać, a mi daj święty spokój, rozumiesz?- wydarłam się najgłośniej jak tylko mogłam. Co on sobie myślał, ża ja po tym wszystkim pójdę nim na randkę jakby nigdy nic się nie stało?- Frajer!- powiedziałam i poszłam wściekła pod klasę
Oczami Zayna:
Czyli jednak mnie nie lubi! Jak nie to nie! Mam ją w dupię! Wielka pani się znalazła! Co ona sobie wgl myśli, że taki ktoś jak ja będzie na jej rozkazy? Psycholka pieprzona!
Dobra teraz matma. Nadal jestem wkurzony na siebie że posłuchałem się Harrego i się upokożyłem w oczach tej idiotki. Naszczęście siedzę z dala od niej, a mianowicie ja usiadłem w pierwszej ławce w środkowym rzędzie, a ona w statnej w rzędzie od okna. Ta kretynka ciągle nadawała z Chrisem, przez co nie mogłem się na niczym skupić.
- Ania! Przesiąć się do Zayna!- powiedziała nauczycielka. Jak to usłyszałem doznałem szoku
- Dobra już będę cicho!- powiedział mój wróg
- Nie ma mowy! Ciągle to słyszę! A teraz nie dyskutuj tylko siadaj z Malikiem, bo zadzwonię tym razem nie do matki tylko do ojca!- krzyknęła
- Dobra już idę!- powiedziała psycholka i usiadła obok mnie
- Masz tu siedzieć przez cały rok szkolny!- krzyknęła matematyczka
- Jak to przez cały rok?? Ja z nim nie wytrzymam!- krzyknęła tym razem Kraska
- Bez dyskusji!- powiedziała nauczycielka
Dziewczyna usiadła z grymasem obok mnie i mocno kopnęła mnie w piszczel. Ja zrobiłem to samo ale z mniejszą siłą, bo dziewczyn się niestety nie bije. W sumie to dobrze, że ze mną usiadła bo mogłem od niej spisywać zadania. Była bardzo dobra z matmy, nie powiem, że nie, ale za to miała okropny charakter pisma. Ja nie rozumiałem z tego "świetnego" przedmiotu praktycznie nic, a na dodatek jutro miał być test diagnozujący.
- Wytłumaczysz mi dzisiaj toz matmy?- zapytałem od niechcenia, na co ona tylko zmierzyła mnie wrogo wzrokiem- Dobra, nie było pytania!
Nagle ułyszeliśmy dzwonek na przerwę. Po kilku sekundach stania na korytarzu wszyscy usłyszeliśmy glos dyrki: " Ogłoszenie: W czwartek o godzinie 20:00 odbędzie się dyskoteka z okazji zakończenia wakacji". Nagle parę dziewczyn przybiegło do mnie z prośbami abym z nimi szedł na tą imprezę, lecz powiedziałem im że lepiej będzie jak pójdę sam.
Oczami Ani:
- Ania! Ania!- usłyszałam kiedy szłam sobie spokojnie do szkolnego bufetu. Odwróciłam się i zobaczyłam przystojnego i niesamowicie męskiego Williama. Wygląda TAK. To jest największe ciacho w okolicy.
- Cześć William! Coś się stało?- zapytałam
- Idziesz w czwartek na dyskotekę?
- Tak, a co?- wtedy już wiedziałam, że chce iść ze mną. Byłam podjarana jak nigdy
- Pójdziesz ze mną?- zapytał
- W sumie to, czemu nie?- odpowiedziałam próbując opanować moje podniecenie
- No to będę u ciebie w czwartek o 19:30, pasuje ci?- zapytał
- Tak, jasne!- odpowiedziłam. Pogadaliśmy jeszcze chwile lecz w pewnym czasie przeszkodził nam dzwonek na lekcje. O dziwo pani od historii sztuki kazała nam wejść do klasy, po czym nas zostawiła.
- Ania idziesz na dyskotekę?- zapytała jak zawsze ciekawska Pauline
- Tak- odpowiedziałam chłodno
- Oj księżniczko! Po twojej minie widać że nikt cię nie zaprosił!- powiedziała wrednie Alice
- A ciebie kto zaprosił?- zapytałam
- Jeszcze nikt ale to jeszcze kwestia czasu!- odpowiedziała
- No widzisz, a mnie zaprosił William Dowson!- powiedziałam dumie. Wszystkie dziewczyny zamilkły.
- A kto to ten Dowson? Jakiś idiota pewnie!- powiedział Malik
- Największe ciacho w Londynie!- odpowiedziałam rozmarzona
- Oprócz ciebie oczywiście Zayn!- dodała Alice
Nagle weszła nauczycielka i zaczęła się nudna jak zawsze lekcja. Na przerwie cały czas gadałam z Williamem, a dziewczyny były o to bardzo zazdrosne. Malik miał okazję poznać Dowsona, bo ciągle koło nas przechodził niby przypadkiem, ale tak naprawdę pewnie był ciekawy o czym rozmawiamy. Kiedy zadzwonił dzwonek musiałam się rozstać z Willem. Gdy już odchodziłam ten złapał mnie za nadgarstek i namiętnie pocałował
- Jesteś piękna! Do zobaczenia!- powiedział, po czym odszedł posyłając mi całusa. Byłam w siódmym niebie. Ken widział całe zdarzenie, praktycznie pytanie kto tego nie widział? Szłam w stronę klasy totalnie odjechana, dosłownie jakbym się czegoś naćpała. Moje szczęście przerwał ken.
- Co tak się podjarałaś, że cię jakiś frajer pocałował?- powiedział wrednym tonem
- A ty co? Wkurzyłeś się, że tym frajerem nie byłeś ty?- powiedziałam jeszcze wredniejszym niż on tonem głosu
- Prędzej bym się zabił niż taką wariatkę pocałował!- krzyknął
- Wiem, że o tym marzysz!- powiedziałąm, po czym musieliśmy iść na lekcje. Kiedy wchodziliśmy do klasy Malik złapał mnie za rękę i przysunął do siebie
- Spełnisz moje marzenie?- zapytał przysuwając twarz do mojej
- Lepiej nie, bo ci mały stanie!-powiedziłam i lekko uderzyłam go w krocze. Myślałam, że nie będzie go to bolało, lecz jak się okazało byłam w błędzie.
- Normalna jesteś? Lecz się dziewczyno!- krzyknął łapiąc się za czułe miejsce. Wszyscy chłopaki wybuchnęli śmiechem, a nauczycielka pogroziła mi dyrką.
Po lekcji znowu rozmawiałam z Willem i on znowu mnie pocałował na pożegnanie. To było takie słodkie. Następna lekcja to religia. Cieszyłam się, że chociaż teraz nie będę widziała Zayna, bo ja nie byłam wierząca. Tzn. byłam bo miałam chrzest, bierzmowanie itd, ale po prostu nie chciałam dalej kłócić się z księdzem i dlatego wypisałam się z religii. Miałam godzinę wolną, więc postanowiłam powłóczyć się po szkole i przy okazji zjeść porządny obiad, czyli ziemniaki, kotlet i surówka. Na 10 minutowej przerwie bym nie zdążyła, więc postanowiłam wykorzystać czas i iść do szkolnej restauracji. Kiedy tam wchodziłam, przeżyłam szok. Zayn siedział i żarł jakiś obrzydliwy obiad.
- Co ty tu robisz? Przecież powinieneś być teraz na religii!- krzyknęłam zdenerwowana
- Jestem muzumaninem!- powiedział spokojnie. Postanowiam nie zwracać na niego uwagi, więc poszłam po obiad. Dziś serwowali kurczaka z warzywami. Kiedy jadłam, zauważyłam, że do mojego stoliku, z talerzem zbliża się ken. Chciał już usiąść lecz powiedziałam:
- Zajęte!- ken się nie przejął i usiadł sobie wygodnie na krześle- Czego tu szukasz?
- Ciebie!- krzyknął
- Jak już znalazłeś to możesz sobie iść!- powiedziałam
- Złośnico! Nie złość się tak, bo złość piękności szkodzi!- powiedział z uśmieszkiem
- Mi nic nie jest w stanie zaszkodzić!- krzyknęłam- Masz resztki jedzenia na ustach powiedziałam zniesmaczona
- Pocałuj mnie, to zejdzie!- powiedział cwano, po czym ja zbliżyłam swoje usta do jego, na znak że chcę go pocałować, Malik się nie upierał, bo chciał poczuć smak moich ust
- Widzę że masz słabość do psychopatek!- powiedziałam mu do ucha i wyszłam z restauracji.
- To nie słabość, lecz raczej ciekawoś jak psychopatki całują!- krzyknął z daleka
- Winny się tłumaczy!- odpowiedziałam i weszłam do toalety.
Po ostatniej lekcji, szłam do szatni po kurtkę, kiedy to nagle wpadli na mnie czwórka lalusiów.
- Normalni jesteście? Nauczcie się chodzić!- wszyscy mieli czapki na głowach i okulary przeciwsłoneczne.
- Przepraszamy! Czy piękna pani wie gdzie może być Zayn Malik?- zapytał jeden z nich
- A co ja sekretarka jestem, czy co? Kolejni frajerzy!- krzyknęłam, po czym zauważyłam Malika
- O tego kena wam chodziło?- zapytałam
- Ej co wy tu robicie?- krzyknął zaskoczony Malik
- Przyjechaliśmy zobaczyć tą piękną Anie, o której tak dużo nam gadałeś i całą noc myślałeś! No to gdzie ona jest?- zapytał, po czym wszyscy zorientowali się, że nie ma już w szkole żywej duszy i zaczęli ściągać czakpki i okulary. Dopiero wtedy zorientowałam się, że to pozostali z 1D.
- Uuu laleczka powiedziała, że jestem piękna?- zapytałam zaciekawiona
- A więc to ty jesteś tą złośnicą, która pobiła Zayna?- zapytał ten w loczkach
- Bingo!- krzyknęłam bez entuzjazmu
- Zayn wiele nam o tobie mówił!- dodał blondyn
- Np.?- zapytałam
- Np. to że jesteś najpiękniejszą dziewczyną w szkole! I powiem ci, że się nie mylił!- powiedział blondas
- Nie przekręcaj moich słów Niall! Jak mógłbym powiedzieć, że ta kretynka jest piękna? Spójrzcie na nią, ona jest bardzo, ale to bardzo nieatrakcyjna!- powiedział Malik
- Nie zgodzę się z tobą Zayn!- powiedział Niall, bo tak chyba się nazywa, wnioskując z słów Malika- Dasz mi swój numer?- zapytał przybliżając się do mnie na niebezpieczną odległość
- Niestety nie, bo ken weźmie od ciebie mój numer i będzie do mnie w nocy pisał, jak to bardzo jest podniecony!- powiedziałam na co wszyscy oprócz kena wybuchnęli śmiechem- Dobra lecę sztywniaki!
- Dasz buziaka?- zapytał blondasek, na co tym razem ja do niego przybliżyłam się na niebezpieczną odległość i powiedziałam:
- Za wysokie progi, na twoje króciutkie nogi!- po tym wyszłam ze szkoły, lecz ciągle słyszałam tych kretynów idących tuż za mną
Oczami Zayna:
- To jej samochód?- zapytał Niall
- Czy możemy teraz o niej nie mówić?- powiedziałem szeptem
- Podoba ci się ona, co nie?- zapytał Harry z uśmieszkiem na twarzy
- Niby kto?- zapytałem zdziwiony
- No jak to kto, Ania!- krzyknął Niall
- Chyba was pogrzało! Ona nic w sobie nie ma nadzwyczajnego! Jest zwykłą idiotką, która myśli, że jak pokaże pazur to jest seksowna!
- Ej Zayn! Ona jest seksowna!- krzyknął Louis- A do tego ma przystojniejszego chłopaka od ciebie!- po tych słowach odwróciłem się w stronę tej fajterki i zauważyłem że znowu mizia się z tym kretynem
- Czyżby Malik był zazdrosny?- powiedział ze śmiechem Harry
- Ta jasne, ciekawe o kogo?- oznajmiłem lekko zbulwersowany i wsiadłem do samochodu. Chłopaki pojechali swoim.
W drodze do domu jechałem ciągle za psychopatką. Jechała ona bardzo szybko i niebezpiecznie. Kiedy zaparkowała auto pod swoim domem, postanowiłem ją za to opieprzyć.
- Czy ty jesteś normalna?- krzyknąłem
- O co ci chodzi?- zapytała też wrzeszcząc
- Jak ty dziewczyno jeździsz? Kiedyś się zabijesz!
- Co cię to obchodzi? Jak się zabiję to chociaż będziesz miał święty spokój!- krzyknęła, po czym podszedłem do drzwi jej domu i głośno zapukałem
- Co ty robisz kretynie?- zawołała
- Zaraz się dowiesz!- po tych słowach otworzyła jej mama. Była niesamowicie piękną kobietą. Już wiedziałem po kim ta wariatka odziedziczyła urodę
- Dzień dobry! Niech pani powie coś swojej córce, bo ona jeździ jak szalona tym swoim samochodem, prawie by we mnie nie wjechała!- krzyknąłem
- Co? Nie kłam kretynie! Mamo on zmyśla! Nie wierz mu!- wrzeszczała lala
- To ty śpiewasz w zespole One Direction?- zapytała urocza pani
- Tak to ja! Miło mi!- powiedziałem
- Wejdź proszę!
- Nie wpuszczaj tego palanta do naszego domu!- krzyknęła Kraska
- Ania! Chodź do nas na rozmowę!
- Nie mam zamiaru na niego patrzeć! Kłamie nawet ciebie!- darła się laleczka
- Nie dyskutuj ze mną moja panno! Masz w tej chwili tu przyjść!- kiedy to powiedziała zza drzwi wyszła wściekła księżniczka
- Frajerze spierdzielaj z mojego domu!- krzyknęła
- O co wam poszło?- zapytała mama laleczki
- On ciągle ma do mnie pretensje nie wiadomo o co! Przyszedł do ciebie żeby się na mnie zemścić!- krzyczała
- A może po prostu pan Zayn próbuje zwrócić na ciebie uwagę, bo mu się podobasz?- powiedziała, a mi momentalnie zrobiło się gorąco ze wstydu
- To nie tak! Po prostu wkurzyłem się, bo prawie zniszczyłaby mi samochód- powiedziałem spokojnie
- Nie zmyślaj palancie! Mamo weź go nie słuchaj! On to wszystko robi specjalnie!- krzyknęłam
- Ja wiem, że on to robi specjalnie, bo widzę jak na ciebie patrzy!- powiedziała pani Kraska, a mnie dosłownie zatkało. Niby jak ja się na tą kretynkę patrzę? Ciągle miałem to zdanie w myślach.
- Przepraszam, że zająłem pani czas! Teraz już będę się zbierał! Do widzenia pani i do jutra psychopatko- powiedziałem i wyszedłem. Byłem wściekły na siebie i na tą małą gówniarę. Kiedy doszedłem do domu od razu miałem kazanie od chłopaków, żebym się pogodził z Kraską.
- Zayn! Przecież widzimy jak na nią patrzysz!- powiedział Liam, a ja od razu gdy to usłyszałem zrzuciłem wazon ze stolika
- Czy wy wszyscy się na mnie uwzieliście? Liam gadasz jak mama tej idiotki!- wydarłem się
- Widziałeś się z jej mamą?- zapytał Niall
- Nie mam ochoty o tym rozmawiać!- powiedziałem i poszedłem do swojego pokoju
Całą noc rozmyślałem o tej głupiej panience i doszedłem do wniosku żeby nie być gorszy od niej musiałem iść na dyskę z jakąś ładną dziewczyną.





 







poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział II

Ostatnie lekcje minęły całkiem spokojnie, pomimo tego, że Malik ciągle siadał za mną i próbował obciąć mi włosy, więc całe lekcje miałam na głowie kaptur, za co nauczyciele grozili mi uwagą. Kiedy osłyszałam dzwonek na przerwę po ostatniej lekcji, wymyśliłam, że ucieknę z tego sprzątania z tym frajerem. Kiedy już miałam wychodzić ze szkoły, poczułam, że ktoś łapie mnie za nadgarstek. Po chwili zorientowałam się, że to laluś z ogromnym plastrem na nosie.
- A madam gdzie się wybiera?- zapytał
- Do domu, a gdzie niby mam iść?- odpowiedziałam wściekła na siebie, że dałam mu się przyłapać. Lalunia nic nie odpowiedziała, tylko zaciągnęła mnie do sali muzycznej.
- Bierz się do roboty! Nie mam zamiaru sam tego wszystkiego sprzątać!- wydarł się Malik
- Słuchaj laleczko! To ja tu stawiam warunki!- powiedziałam z cwaniakowatym wyrazem twarzy- A więc do roboty!
- No chyba śnisz!- krzyknął
- Masz rację, ja śnię, a ty jesteś moim koszmarem!- powiedziałam i usiadłam na ławce machając przy tym energicznie moimi zgrabnymi i długimi nóżkami. Malik kiedy to zobaczył sam zabrał się za zamiatanie sali, ja tylko patrzyłam jak się przy tym męczy.
- A ty w ogóle co robisz w takiej szkole? Przyjeli takie beztalencie, jak ty?- zapytał z wrednym uśmieszkiem na twarzy
- Jutro przekonamy się kto jest większym beztalenciem!- powiedziałam
- A dlaczego akurat jutro?
- Zapomniałeś frajerze, że na jutro musimy przygotować sobie piosenki do zaśpiewania?- krzyknęłam
- Nie jestem frajerem, frajerko!- wydarł się
Po godzinie wszystko lśniło z czystości.
- Dobra robota!- powiedziałam triumfalnie
- Kiedyś się zemszczę!- krzyknął. Maliczek kiedy wychodził z sali zapomniał zabrać wiadra z brudną wodą, więc postanowiłam to wykorzystać w odpowiedni sposób
- Gwiazdeczko!- krzyknęłam, po czym się odwrócił, a ja całą zawartość wiadra wylałam mu prosto na twarz i ubranie. Widziałam, że się odegra, więc postanowiłam uciekać drugimi drzwiami. Schowałam się za sklepikiem. Malik szukał mnie jeszcze ładne pięć minut, lecz kiedy zdał sobie sprawę, że i tak mnie nie znajdzie, postanowił wracać do domu. Kiedy odpalał swój samochód wyszłam na parking przed szkołą i szyderczo się do niego uśmiechnęłam, po czym on tylko pokiwał głową i odjechał. Po kilku sekundach dostałam smsa od mamy, że nie zdąrzy mnie dzisiaj odebrać ze szkoły i żebym wracała autobusem. Wyszłam więc przed szkołę, gdzie zawsze zatrzymują się autobusiki. Czekałam ładne dziesięć minut, lecz nadal nie widziałam żadnego busa. Po chwili usłyszałam klakson samochodu tego buraka "Pewnie czegoś zapomniał"- pomyślałam
- A ty czego chcesz?- zapytałam wrednie
- Masz z kim wracać?- zapytał
- Co cię to?
- A to mnie to, że czekasz pewnie na autobus, który i tak nie przyjedzie!- krzyknął
- Jak to nie przyjedzie?- zapytałam zdziwiona
- Czytałem wczoraj na stronie internetowej tej oto szkoły, że 1 września nie kursują tutaj autobusy!- powiedział
- No to w takim razie poczekam sobie tutaj, może akurat ktoś się zlituje!
- No to masz szczęście, bo akurat ja się zlitowałem!- powiedział z uśmieszkiem na twarzy
- Nie mam zamiaru na ciebie patrzeć, jeszcze w drodze do domu!
- No nie wygłupiaj się! Wsiadaj! Prędzej tu zamarzniesz niż ktoś po ciebie przyjedzie!- krzyknął
- Już wolę zamarznąć, niż wsiąść do twojego samochodu!- wrzasnęłam
- Nie to nie, ale żeby nie było!- powiedział, wsiadł do auta i udawał że odjeżdża. Robiło mi się bardzo zimno i już powili się ściemniało- No wsiadaj!- krzyknął, po czym posłusznie wsiadłam do jego wozu.
- Ale żebyś nie myślał, że mam u ciebie dług, czy coś takiego!- krzyknęłam i zaczęłam się śmiać kiedy na niego spojrzałam
- Z czego się śmiejesz?- zapytał zbulwersowany
- Wyglądasz jak jakiś menel!
- Spadaj! Zamiast się cieszyć, że masz czym do domu wracasz, to jeszcze mnie obrażasz!- krzyknął
- Dobra zamknij się w końcu! Dość mam twojego pieprzenia!
- Nigdy nie spotkałem wredniejszej dziewczyny od ciebie!- powiedział
- Nie popłacz się przypadkiem!
Po kilku minutach powiedziałam mu gdzie mieszkam i okazało się, że jesteśmy sąsiadami. Ten frajer mieszka trzy domy ode mnie. Po pięciu minutach zrobiło mi się cieplutko, więc nawet nie wiem kiedy usnęłam, lecz po jakimś czasie usłyszałam:
- Ej psychopatko! Budź się! Nie mam zamiaru cię na rękach nieść!
- A no tak, bo byś sobie paznokieć złamał!- powiedziałam jeszcze zaspanym głosem
- Wyłaź już w końcu! Całą drogę tylko gadałaś przez sen: "Zayn! Zayn! Pragnę cię! Kochajmy się w kiblu męskim!"- powiedział "moją kwestię" damskim głosem
- Ahahahahaha chyba w twoich snach!- krzyknęłam ze śmiechem
- No może i w moich, to co przyjdziesz dziś do mnie wieczorem?- zapytał w żartach
- Może i bym przyszła, ale jakbyś był mężczyzną, a nie ciotą!- powiedziałam i wyszłam z jego auta trzaskając mocno drzwiami, na co Malik tylko trąbnął wkurzony, że popsuję mu samochód.
Oczami Zayna:
Wreszcie mam ją z głowy. Po co ja w ogóle po nią wracałem i litowałem się nad nią? Mogła tam zamarznąć! Jestem kretynem! Po kilku sekundach wszedłem do domu. Chciałem się jakoś ukryć żeby chłopaki mnie nie zauważyli w takim stanie, ale mój plan nie wypalił, bo na mojej drodze stanął Louis z Niallem.
- To ty Zayn?- zapytał przerażony Niall
- Nie, to fanka was napadła!- powiedziałem z ironią
- Ej! Chłopaki! Chodźcie zobaczyć Zayna!- krzyknął Louis
- Co się stało?- zapytał zdyszany biegiem Harry, lecz kiedy mnie zobaczył zaczął się głośno śmiać
- Biłeś się z jakimś chłopakiem w szkole?- zapytał Liam
- Długa historia!- powiedziałem i chciałem się im wymsknąć, lecz Niall mnie przytrzymał
- Teraz to już nam nie uciekniesz! Opowiadaj!- krzyknął Horan
- No bo przyszedłem do szkoły trochę spóźniony i gdy wszedłem do klasy wszystkie dziewczyny się na mnie rzuciły i...
- Poturbowały cię?- przerwał mi Louis ze śmiechem
- Dasz mi dokończyć?- wydarłem się
- No mów!- krzyknął Styles
- Wszystkie się na mnie rzuciły z wyjątkiem takiej Ani! Wkurzyłem się, że najładniejsza dziewczyna w szkole na mnie nie leci i dlatego dokuczałem jej na wszystkich lekcjach. Praktycznie nie było ani jednej minuty żebyśmy się nie kłócili! Na pewnej przerwie podszedłem do niej i złapałem ją za tyłek, a ona uderzyła mnie w twarz zadając cios w nos! Wszystko widziała baba z biologii i zaprowadziła nas do dyrektorki. Za karę musieliśmy posprzątać całą salę muzyczną, lecz ta wariatka wgl mi nie pomagała, a na koniec jeszcze wylała na mnie całą zawartość wiadra! Koniec historii! Zadowoleni?- powiedziałem wkurzony
-Czyli mamy rozumieć, że pobiła cię dziewczyna?- zaśmiał mi się prosto w twarz Tomlinson
- Nie pobiła, tylko uderzyła!- krzyknąłem
- Ale mi to różnica!- powiedział Louis
- A ładna chociaż?- zapytał Harry
- Głuchy jesteś? Przecież powiedziałem, że najładniejsza w szkole!- wydarłem się
- Uuu stary, masz przerąbane!- powiedział Niall i poklepał mnie po ramieniu
- Co z tego, że ładna, jak i tak jest głupia, wredna, pyskata, wyrafinowana i chamska, jak mało kto!- krzyknąłem i poszedłem do łazienki wykąpać się
Oczami Ani:
- I jak tam kochanie pierwszy dzień w szkole?- zapytała mama
- Całkiem w porządku, pomimo tego że mamy nowego chłopaka w klasie, który jest bardzo wredny!- powiedziałam
- Oj tam, od razu mówisz, że jest wredny! Może się jakoś dogadacie?- powiedziała
- Mamo! On jest gorzej niż wredny! To jest piosenkarz w tym zespole One Direction!- krzyknęłam
- Naprawdę? Wiesz jak ja lubię ich piosenki?!- krzyknęła podekscytowana. To była prawda, moja mama bardzo ich lubiła, co może wydawać się dziwne, bo ona ma 41 lat, no ale cóż...
Po kolacji postanowiłam przećwiczyć piosenkę, którą jutro zaśpiewam. Muszę wypaść perfekcyjnie, żeby pokazać temu kenowi kto tu jest górą.
Oczami Zayna:
Jest 22:00, właśnie leżę w łóżku i rozmyślam jakby tu się zemścić na tej smarkuli. Nic mi narazie nie przychodzi do głowy.
- Wymyśliłeś w końcu zemstę?- wszedł do mojego pokoju Harry
- Jaką zemstę?- zapytałem
- No jak to jaką? Przecież wiem, że rozmyślasz ciągle jaką nauczkę dać tej całej Ani!
- A masz jakiś pomysł?
- Słuchaj, mi się zdaję, że ona robi to na pokaz!- powiedział
- Ale co niby ona ma robić na pokaz?- zapytałem nie wiedząc o co mu chodzi
- No to, że cię niby nie lubi! Ona tak naprawdę chce zwrócić na ciebie uwagę i udać że niby jest niedostępna!- powiedział Styles
- Też tak na początku myślałem, ale chyba ze sto razy to sprawdzałem i wiem, że ona mnie naprawdę niecierpi!- powiedziałem
- Zaproś ją jutro gdzieś! Jak się zgodzi to będzie wiadomo, że ściemnia!- powiedział Hazza
- Dobry pomysł! Wtedy to już będę pewien w stu procentach, czy mnie lubi, czy nie! Jak się zgodzi gdzieś ze mną wyjść to oczywiście z nią pójdę, ale to będzie pierwsza i ostatnia randka z nią, bo działa mi na nerwy ta panienka!- krzyknąłem, po czym Harry sobie poszedł, a ja mogłem spokojnie usnąć

niedziela, 16 września 2012

Rozdział I

Nadszedł w końcu ten "wyczekiwany" dzień, a mianowicie 1 września. Wstałam dziś o 7:00 i od razu poszłam wziąć kąpiel. Lekcje zaczynały się o 9:00, więc miałam dużo czasu na ogarnięcie. Po wyjściu z wanny otyuliłam się ręcznikiem, pobalsamowałam się i ubrałam się w TO (nie wyłączając torebki, butów i okularów), wiem że w pierwszy dzień szkoły powinnam ładnie się ubrać, ale dziś nie miałam na to ochoty. Po śniadaniu, pożegnałam się z mamą i wyszłam na podwórko, czekając na Chrisa, który miał po mnie przyjechać. Zjawił się dopiero po dziesięciu minutach
- Człowieku ile mam na ciebie czekać?- krzyknęłam pocierając z zimna ręce
- Cześć Ania! Ty to jak zwykle miła i sympatyczna!- zaśmiał się
- Też byś taki był, jakbyś musiał na mnie czekać dziesięć minut na zimnym dworze!
- Trzeba było wejść do domu!- powiedział lekko zdenerwowany
- Jakbym weszła do domu, to bym musiała wysłuchiwać kazań mamy, żebym dobrze zachowywała się na lekcjach i nie pyskowała do nauczycieli!- krzyknęłam
- Mogłabyś jej w końcu wysłuchać!- powiedział
- Dobra teraz ty będziesz mi prawił kazania? Lepiej ruszaj, bo się spóźnimy!- krzyknęłam
Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Kiedy podeszliśmy pod naszą klasę zaczęłam witać się z kolegami.
- Gdzie ten nowy?- zapytałam
- No właśnie nie wiemy! Jeszcze nie przyszedł!- powiedział mój przyjaciel John
- Pierwszy dzień i już się spóźnia! Kretyn jeden!- powiedziałam
- Przez te dwa miesiące, nic się nie zmieniłaś!- krzyknął John, wziął mnie na ręcę i zaczął mną kręcić jak szalony
Nagle usłyszeliśmy dzwonek na lekcje i wszyscy zebraliśmy się pod salą, w której mieliśmy mieć godzinę wychowawczą. Po chwili przyszła wychowawczyni i wpuściła wszystkich do środka. Usiadłam w ostatniej ławce razem z Chrisem, lecz nauczycielka od razu przesadziła mnie do drugiej ławki w środkowym rzędzie, żebym przypadkiem z nim nie gadała.
- Zaraz przyjdzie nowy uczeń! Mam nadzieję, ze będziecie dla niego mili!- powiedziała wychowawczyni
Po chwili czekania na tego nowego, wreszcie przyszedł. Nagle wszystkie dziewczyny rzuciły mu się na szyję i zaczęły piszczeć w niebogłosy. Od razu go poznałam, to był jeden z tego zespołu One Direction. Na imię ma chyba Zayn, bo wszyskie dziewczyny wrzeszczały: "Zayn, Zayn, Zaaayynn". Kiedy wszystkie dziewczyny robiły sobie z nim zdjęcia, całowały go itp ja siedziałam jakby nigdy nic. Byłam jedyną dziewczyną, która nie piszczała i nie rzuciła sie na jego widok. Byłam trochę wkurzona, bo miałam nadzieję, że nowy chłopak będzie męski, wysoki i umięśniony, a nie lalkowaty. No, ale cóż, nie bez przyczyny mówią, że nadzieja matką głupich.
- Dobra dziewczyny! Wystarczy tego piszczenia! Siadajcie na swoich miejscach!- powiedziała stanowczo nauczycielka. Przez chwilę byłam zajęta swoim telefonem, bo akurat napisał do mnie kolega z innej klasy, ale kiedy spojrzałam się na tego całego Zayna, widziałam, że się na mnie gapi, jakby chciał powiedzieć: " Ej!To ja Zayn z 1D, nie poznajesz mnie?!  Dlaczego się na mnie nie rzucasz? Przecież jestem taki piękny!", jednym słowem była to mina WTF. Ja nie byłam mu dłużna i spojrzałam się na niego "spod byka"
- Zayn, usiąć w trzeciej ławce w środkowym rzędzie- powiedziała Angelika, bo tak miała na imię nasza wychowawczyni. Brunet chciał najwidoczniej zwrócić na siebie uwagę, więc niby niechcący zrzucił moje książki z ławki.
- Podnieś to frajerze!- krzyknęłam wściekła
- Cicho Ania! Zachowuj się! Jesteś na lekcji!- powiedziała stanowczo Angelika. Widząc, że ten cały Zayn usiadł sobie zadowolony w ławce za mną  i położył swoje książki na blacie, postanowiłam zrobić to samo co on, a mianowicie zrzuciłam jego wszystkie rzeczy na podłogę, lecz o wiele mocniej niż chciałam, bo cały zeszyt mu się porwał i wszystkie długopisy, ołówki i inne pierdółki porozrzucane były po całej sali.
- Wpisuję ci uwagę!- krzyknęła nauczycielka
- A on to mógł mi porozwalać rzeczy?- wydarłam się na całe gardło
- Zayn zrobił to niechcący, a ty z premedytacją! Masz szczęście, że to pierwszy dzień szkoły i tylko dlatego ci podaruję, ale jak jeszcze raz to się powtórzy to osobiście zaprowadzę cię do dyrektora! A teraz proszę cię, posprzątaj ten bałagan!
- Nie mam zamiaru nic sprzątać! To są jego rzeczy, a nie moje!- krzyknąłam na co Zayn wstał i posłusznie zaczął sprzątać ten bałągan
- Głupszym się ustępuje!- powiedział śmiejąc mi się w twarz
- Skurwiel!- powiedziałam tak cicho żeby nauczycielka nie usłyszała, ale wystarczająco głośno żeby usłyszał to ten pieprzony ken. Ta lekcja to był jakiś koszmar, ciągle ten palant kopał moje krzesło i rzucał we mnie jakimiś popierami. Czułam się jak w przedszkolu. Naszczęście moje katorgi przerwał dzwonek na przerwę, więc szybko się spakowałam i wyszłam z klasy. Na korytarzu rozmawiałam z kolegami i śmialiśmy się z tej "ślicznotki" tzn. z Zayna. Przez pół przerwy rozdawał autografy i robił sobie zdjęcia z podnieconymi fankami. Kiedy skończył zorientował się, że w końcu stoję sama, więc podszedł do mnie
- I co księżniczko, jednak nie jesteś taka sprytna jak ja?- powiedział z tym swoim cwanym uśmieszkiem na twarzy
- Gwiazdeczko, może i nie jestem sprytna, ale chociaż nie jestem taka głupia jak ty!
Kiedy już od niego odchodziłam, nagle poczułam, że złapał mnie za tyłek. Jeszcze nigdy nie byłam tak wkurzona, więc odwróciłam się do niego i z ogromną siłą dałam mu w twarz. Nasz szkolny gwiazdor jedynie zakrył się dłonią, bo zaczęła lecieć mu z nosa krew.
- Kraska, do dyrektora!- krzyknęła nauczycielka biologii, która widziała całe zdarzenie. Cała szkoła skupiła na mnie uwagę, jedynie z dwadzieścia dziewczyn podbiegły do "biednego" gwiazdorka i zaczęły mu niby pomagać.
Po dwóch minutach byłam już na dywaniku u Caroline (dyrektorki), oczywiście razem ze mną poszła bioliżka. Jak tylko dyrka mnie zobaczyła złapała się za głowę.
- Dziewczyno! Jest dopiero pierwszy dzień szkoły, a ty już u mnie? Co znowu zrobiłaś?- zapytała
- Pobiła Zayna Malika, tego nowego ucznia ze znanego zespołu!- wyprzedziła mnie biolożka. " A więc na nazwisko ma Malik"- pomyślałam szykując zemstę dla tego lalusia
- To on zaczął!- krzyknęłam, po czym zobaczyłam, że ten Malik stoi w drzwiach z opatrunkiem na nosie.
- Ja nic nie zrobiłem!- powiedział
- Jak to nie? Złapałeś mnie za tyłek!- wrzeszczałam
- To było niechcący! Tylko się o ciebie otarłem dłonią!- po tych słowach Caroline uśmiechnęła się, mając pewnie w głowie jakieś sprośne myśli.
- Nie jest mi tak do śmiechu!- powiedziałam, po czym dyrektorka już poważnie na nas spojrzała
- Mi tym bardziej!- dodał Malik
- Obydwoje źle zrobiliście! Ty, dlatego że raczej nie przypadkowo twoja dłoń znalazła się na jej pośladkach, oraz ty Ania, że tak gwałtownie zareagowałaś! Za karę dzisiaj zostaniecie po lekcji i posprzątacie salę muzyczną. A teraz biegnijcie na lekcję, bo już dawno po dzwonku!- powiedziała dyrka, po czym wyszliśmy na korytarz
- I co zadowolona z siebie?- krzyknął do mnie Malik. Nie odezwałam się jedynie popchnęłam go tak mocno, że prawie przywaliłby głową o szafki.- Fajterka z ciebie!- powiedział i w końcu znaleźliśmy się pod klasą. Mieliśmy akurat angielski, więc mogłam źle się zachowywać, bo pan William był bardzo dla mnie miły i wyrozumiały ;) Malik wszedł pierwszy do klasy, a ja tuż za nim, wszystkie dziewczyny patrzyły na mnie z pogardą
- Zayn, lepiej się czujesz? Nie pozwolę żebyś sam wracał do domu, więc wracasz ze mną!- powiedziała Alice. Typowa tapeciara, solara i blachara. Myślała, że jak nałoży na twarz kilogram pudru to będzie piękna, ale niestety tak nie było
- Wybacz, ale po lekcjach jestem skazany na tą psychopatkę!- powiedział tak głośno zebym usłyszała
- Współczuję!- powiedziała Alice mierząc mnie przy tym wzrokiem
- Oj! Tak mi przykro, że dziewczyna cię pobiła! To takie smutne! Będziesz musiał na nowo włoski układać! Oto nasz klasowy pedałek- Zayn Malik!- krzyknęłam. W tym momencie każdy już wiedział, że ja z Malikiem rozpoczęliśmy nie bitwę, a wojnę!

Prolog

Nazywam się Ania Kraska i mam 19 lat. Za parę dni kończą się wakacje. Od roku chodzę do bardzo prestiżowej szkoły w Londynie- Guildhall School of Music and Drama. Mam 172 cm wzrostu, długie, proste brązowe włosy oraz duże i czarne jak smoła oczy. Nie żebym się przechwalała, czy coś, ale jestem jedną z najładniejszych dziewczyn w szkole i dlatego nie mam ani jednej przyjaciółki, za to kolegów mi nie brakuje. Uwielbiam ubierać się w dresy, albo coś w czym czuję się swobodnie, a nie jak na pokazie mody, jednym słowem nie lubię ciuszków typu różowa lalka barbie. Uczę się najlepiej w całej klasie i dlatego większość myśli, że dniami i nocami siedzę przy książkach, ale tak naprawdę nie jest, ponieważ w domu praktycznie się nie uczę tylko zapamiętuję wszystko z lekcji, albo wystarczy, że przeczytam jeden raz temat i już wszystko umiem. Taka to ze mnie zdolniacha! W szkole nie jestem grzeczniutka, bo nie ma lekcji żebym się nie pokłóciła z nauczycielką. Już nawet nauczyciele nie wpisują mi uwag, bo uważają, że i tak to nic nie zmieni. Jestem typem buntowniczki. Dyrektorka kilka razy groziła mi że mnie wywali ze szkoły, ale i tak tego nie zrobiła, bo powiedziała że jestem jedną z najbardziej utalentowanych osób w szkole i szkoda by było stracić taką osobę. Więc jednym słowem jestem nietykalna i to najbardziej wkurza moich nauczycieli, jak i moje "przyjaciółki" w klasie i nie tylko. Pochodzę z zamożnej rodziny, moja mama jest sędzią, a mój tata  adwokatem. To że mam bogatych rodziców nie znaczy że jestem rozpieszczona, czy coś. Oni od dziecka uczyli mnie że pieniądze należy szanować itd. Nie kupują mi tego co chcę, bo ich zdaniem najpierw muszę na tą rzecz zasłużyć. Mam dwóch starszych braci: Adama i Michaela. Mam w połowie korzenie polskie, a w połowie angielskie, ponieważ mama jest Polką, a tata Anglikiem. Dzieciństwo spędziłam w Polsce, lecz kiedy miałam 12 lat tata postanowił zacząć swoją adwokacką karierę w Londynie i właśnie dlatego teraz tutaj mieszkamy. Bardzo przeżyłam przeprowadzkę, ponieważ wiązało to się z rozstaniem z moimi babciami, dziadkami, wujkami, ciotkami, kuzynkami, kuzynami i tak dalej, i tak dalej... Po Polsce zostały mi wspomnienia i lekki akcent.
No i to by było na tyle mojego życiorysu, teraz wracam do teraźniejszości ;)
Właśnie zadzwonił do mnie Chris- kolega z mojej klasy, który ciągle się we mnie podkochuje. Szczerze mówiąc to nie wiem co on we mnie widzi, chyba tylko wygląd, bo jestem pyskata, wyrafinowana, chamska i szczera do bólu. Jak już ktoś zajdzie mi za skórę to mszczę się do końca życia.
- Cześć Ania! Słyszałaś, że ktoś nowy przyjdzie do naszej klasy?- zapytał
- No to teraz już wiem!- powiedziałam dość niemiłym głosem, bo przed chwilą wkurzyli mnie bracia, z którymi się ostro pokłóciłam- Dziewczyna, czy chłopak?- zapytałam
- Chłopak, ale na razie nikt nie wie jak się nazywa!- powiedział
- Dzięki za informację, które i tak mi się do niczego nie przydały, a teraz wybacz, ale muszę iść zabić braci! Do 1 września!- powiedziałam ostatnie słowa już bardziej entuzjastycznie
- Już nie mogę się doczekać! Papatki!- powiedział i się rozłączył
W naszej szkole nie ma czegoś takiego, jak rozpoczęcie roku. 1 września przychodzimy od razu do szkoły na te nudne lekcje organizacyjne, no ale będę mogła pogadać w tym czasie z kolegami, bo na koleżanki to nawet nie liczę!