niedziela, 16 września 2012

Rozdział I

Nadszedł w końcu ten "wyczekiwany" dzień, a mianowicie 1 września. Wstałam dziś o 7:00 i od razu poszłam wziąć kąpiel. Lekcje zaczynały się o 9:00, więc miałam dużo czasu na ogarnięcie. Po wyjściu z wanny otyuliłam się ręcznikiem, pobalsamowałam się i ubrałam się w TO (nie wyłączając torebki, butów i okularów), wiem że w pierwszy dzień szkoły powinnam ładnie się ubrać, ale dziś nie miałam na to ochoty. Po śniadaniu, pożegnałam się z mamą i wyszłam na podwórko, czekając na Chrisa, który miał po mnie przyjechać. Zjawił się dopiero po dziesięciu minutach
- Człowieku ile mam na ciebie czekać?- krzyknęłam pocierając z zimna ręce
- Cześć Ania! Ty to jak zwykle miła i sympatyczna!- zaśmiał się
- Też byś taki był, jakbyś musiał na mnie czekać dziesięć minut na zimnym dworze!
- Trzeba było wejść do domu!- powiedział lekko zdenerwowany
- Jakbym weszła do domu, to bym musiała wysłuchiwać kazań mamy, żebym dobrze zachowywała się na lekcjach i nie pyskowała do nauczycieli!- krzyknęłam
- Mogłabyś jej w końcu wysłuchać!- powiedział
- Dobra teraz ty będziesz mi prawił kazania? Lepiej ruszaj, bo się spóźnimy!- krzyknęłam
Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Kiedy podeszliśmy pod naszą klasę zaczęłam witać się z kolegami.
- Gdzie ten nowy?- zapytałam
- No właśnie nie wiemy! Jeszcze nie przyszedł!- powiedział mój przyjaciel John
- Pierwszy dzień i już się spóźnia! Kretyn jeden!- powiedziałam
- Przez te dwa miesiące, nic się nie zmieniłaś!- krzyknął John, wziął mnie na ręcę i zaczął mną kręcić jak szalony
Nagle usłyszeliśmy dzwonek na lekcje i wszyscy zebraliśmy się pod salą, w której mieliśmy mieć godzinę wychowawczą. Po chwili przyszła wychowawczyni i wpuściła wszystkich do środka. Usiadłam w ostatniej ławce razem z Chrisem, lecz nauczycielka od razu przesadziła mnie do drugiej ławki w środkowym rzędzie, żebym przypadkiem z nim nie gadała.
- Zaraz przyjdzie nowy uczeń! Mam nadzieję, ze będziecie dla niego mili!- powiedziała wychowawczyni
Po chwili czekania na tego nowego, wreszcie przyszedł. Nagle wszystkie dziewczyny rzuciły mu się na szyję i zaczęły piszczeć w niebogłosy. Od razu go poznałam, to był jeden z tego zespołu One Direction. Na imię ma chyba Zayn, bo wszyskie dziewczyny wrzeszczały: "Zayn, Zayn, Zaaayynn". Kiedy wszystkie dziewczyny robiły sobie z nim zdjęcia, całowały go itp ja siedziałam jakby nigdy nic. Byłam jedyną dziewczyną, która nie piszczała i nie rzuciła sie na jego widok. Byłam trochę wkurzona, bo miałam nadzieję, że nowy chłopak będzie męski, wysoki i umięśniony, a nie lalkowaty. No, ale cóż, nie bez przyczyny mówią, że nadzieja matką głupich.
- Dobra dziewczyny! Wystarczy tego piszczenia! Siadajcie na swoich miejscach!- powiedziała stanowczo nauczycielka. Przez chwilę byłam zajęta swoim telefonem, bo akurat napisał do mnie kolega z innej klasy, ale kiedy spojrzałam się na tego całego Zayna, widziałam, że się na mnie gapi, jakby chciał powiedzieć: " Ej!To ja Zayn z 1D, nie poznajesz mnie?!  Dlaczego się na mnie nie rzucasz? Przecież jestem taki piękny!", jednym słowem była to mina WTF. Ja nie byłam mu dłużna i spojrzałam się na niego "spod byka"
- Zayn, usiąć w trzeciej ławce w środkowym rzędzie- powiedziała Angelika, bo tak miała na imię nasza wychowawczyni. Brunet chciał najwidoczniej zwrócić na siebie uwagę, więc niby niechcący zrzucił moje książki z ławki.
- Podnieś to frajerze!- krzyknęłam wściekła
- Cicho Ania! Zachowuj się! Jesteś na lekcji!- powiedziała stanowczo Angelika. Widząc, że ten cały Zayn usiadł sobie zadowolony w ławce za mną  i położył swoje książki na blacie, postanowiłam zrobić to samo co on, a mianowicie zrzuciłam jego wszystkie rzeczy na podłogę, lecz o wiele mocniej niż chciałam, bo cały zeszyt mu się porwał i wszystkie długopisy, ołówki i inne pierdółki porozrzucane były po całej sali.
- Wpisuję ci uwagę!- krzyknęła nauczycielka
- A on to mógł mi porozwalać rzeczy?- wydarłam się na całe gardło
- Zayn zrobił to niechcący, a ty z premedytacją! Masz szczęście, że to pierwszy dzień szkoły i tylko dlatego ci podaruję, ale jak jeszcze raz to się powtórzy to osobiście zaprowadzę cię do dyrektora! A teraz proszę cię, posprzątaj ten bałagan!
- Nie mam zamiaru nic sprzątać! To są jego rzeczy, a nie moje!- krzyknąłam na co Zayn wstał i posłusznie zaczął sprzątać ten bałągan
- Głupszym się ustępuje!- powiedział śmiejąc mi się w twarz
- Skurwiel!- powiedziałam tak cicho żeby nauczycielka nie usłyszała, ale wystarczająco głośno żeby usłyszał to ten pieprzony ken. Ta lekcja to był jakiś koszmar, ciągle ten palant kopał moje krzesło i rzucał we mnie jakimiś popierami. Czułam się jak w przedszkolu. Naszczęście moje katorgi przerwał dzwonek na przerwę, więc szybko się spakowałam i wyszłam z klasy. Na korytarzu rozmawiałam z kolegami i śmialiśmy się z tej "ślicznotki" tzn. z Zayna. Przez pół przerwy rozdawał autografy i robił sobie zdjęcia z podnieconymi fankami. Kiedy skończył zorientował się, że w końcu stoję sama, więc podszedł do mnie
- I co księżniczko, jednak nie jesteś taka sprytna jak ja?- powiedział z tym swoim cwanym uśmieszkiem na twarzy
- Gwiazdeczko, może i nie jestem sprytna, ale chociaż nie jestem taka głupia jak ty!
Kiedy już od niego odchodziłam, nagle poczułam, że złapał mnie za tyłek. Jeszcze nigdy nie byłam tak wkurzona, więc odwróciłam się do niego i z ogromną siłą dałam mu w twarz. Nasz szkolny gwiazdor jedynie zakrył się dłonią, bo zaczęła lecieć mu z nosa krew.
- Kraska, do dyrektora!- krzyknęła nauczycielka biologii, która widziała całe zdarzenie. Cała szkoła skupiła na mnie uwagę, jedynie z dwadzieścia dziewczyn podbiegły do "biednego" gwiazdorka i zaczęły mu niby pomagać.
Po dwóch minutach byłam już na dywaniku u Caroline (dyrektorki), oczywiście razem ze mną poszła bioliżka. Jak tylko dyrka mnie zobaczyła złapała się za głowę.
- Dziewczyno! Jest dopiero pierwszy dzień szkoły, a ty już u mnie? Co znowu zrobiłaś?- zapytała
- Pobiła Zayna Malika, tego nowego ucznia ze znanego zespołu!- wyprzedziła mnie biolożka. " A więc na nazwisko ma Malik"- pomyślałam szykując zemstę dla tego lalusia
- To on zaczął!- krzyknęłam, po czym zobaczyłam, że ten Malik stoi w drzwiach z opatrunkiem na nosie.
- Ja nic nie zrobiłem!- powiedział
- Jak to nie? Złapałeś mnie za tyłek!- wrzeszczałam
- To było niechcący! Tylko się o ciebie otarłem dłonią!- po tych słowach Caroline uśmiechnęła się, mając pewnie w głowie jakieś sprośne myśli.
- Nie jest mi tak do śmiechu!- powiedziałam, po czym dyrektorka już poważnie na nas spojrzała
- Mi tym bardziej!- dodał Malik
- Obydwoje źle zrobiliście! Ty, dlatego że raczej nie przypadkowo twoja dłoń znalazła się na jej pośladkach, oraz ty Ania, że tak gwałtownie zareagowałaś! Za karę dzisiaj zostaniecie po lekcji i posprzątacie salę muzyczną. A teraz biegnijcie na lekcję, bo już dawno po dzwonku!- powiedziała dyrka, po czym wyszliśmy na korytarz
- I co zadowolona z siebie?- krzyknął do mnie Malik. Nie odezwałam się jedynie popchnęłam go tak mocno, że prawie przywaliłby głową o szafki.- Fajterka z ciebie!- powiedział i w końcu znaleźliśmy się pod klasą. Mieliśmy akurat angielski, więc mogłam źle się zachowywać, bo pan William był bardzo dla mnie miły i wyrozumiały ;) Malik wszedł pierwszy do klasy, a ja tuż za nim, wszystkie dziewczyny patrzyły na mnie z pogardą
- Zayn, lepiej się czujesz? Nie pozwolę żebyś sam wracał do domu, więc wracasz ze mną!- powiedziała Alice. Typowa tapeciara, solara i blachara. Myślała, że jak nałoży na twarz kilogram pudru to będzie piękna, ale niestety tak nie było
- Wybacz, ale po lekcjach jestem skazany na tą psychopatkę!- powiedział tak głośno zebym usłyszała
- Współczuję!- powiedziała Alice mierząc mnie przy tym wzrokiem
- Oj! Tak mi przykro, że dziewczyna cię pobiła! To takie smutne! Będziesz musiał na nowo włoski układać! Oto nasz klasowy pedałek- Zayn Malik!- krzyknęłam. W tym momencie każdy już wiedział, że ja z Malikiem rozpoczęliśmy nie bitwę, a wojnę!

1 komentarz: